Każdy chyba z nas, próbując użyć nowopoznanego języka po raz pierwszy natrafił na podobny, nieco zniechęcający problem. Udało nam się stworzyć niemalże w sposób perfekcyjny piękne zdanie. Wypowiedzieliśmy je z pięknym akcentem tak, by nasz rozmówca nie miał najmniejszych wątpliwości co do żadnego z dźwięków, jednakże efekt tego wysiłku był żaden. Obcokrajowiec, z którym rozmawialiśmy, tylko otworzył szeroko oczy, zmarszczył brwi i spytał się, o co nam chodzi.
Tego typu porażkę często łatwo wytłumaczyć. Po prostu przetłumaczyliśmy dosłownie jakiś polski zwrot. Użyliśmy obcych słów jednak tworząc zdanie, które zupełnie nie istnieje w języku, którego się nauczyliśmy. Najprostszy przykład to mówienie „Mam dziesięć lat” (*I have ten years) zamiast „Jestem dziesięć lat stary” (I am ten years old) w języku angielskim. Tworząc takiego dziwoląga ryzykujemy, że obcokrajowiec zupełnie nas nie zrozumie. Zwłaszcza gdy będziemy rozmawiać z dzieckiem, które jeszcze nie jest wyczulone na wszelkie językowe aberracje, będzie ciężko sprawić, by nas w pełni zrozumiało.
Dosłowne tłumaczenie ma jednak jedno fantastyczne zastosowanie. Gdy uczymy się obcego języka, naprawdę świetny skutek przynosi przekładanie obcych zdań na język polski w ten sposób, może nieco sztuczny, ale pozwalający naszemu mózgowi o wiele lepiej zrozumieć strukturę obcej mowy.
Na tłumaczeniach dosłownych, które nazywane są „dekodowaniem” bazuje metoda Very Birkenbihl. Stosują ją także samouczki Assimil.
Dlaczego jest ona tak skuteczna?
Nasz mózg przyzwyczajony jest do pewnych schematów. Z lenistwa zawsze lubi sięgać do tych samych wzorców, zwłaszcza gdy jest jeszcze nieświadomy tego, że inne schematy mogą istnieć. Najwięcej kłopotów mają ludzie uczący się pierwszego języka obcego, którym ciężko jest wytłumaczyć, że obcokrajowcy mówią inaczej i że tłumaczenie poszczególnych słów nie zapewni im skutecznej komunikacji.
O tym, że wielu ludzi naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, że każdy język ma inną strukturę, świadczą przypadki ludzi, którzy przed wyjazdem do pracy za granicę z niesamowitą pewnością siebie mówią: „Wezmę słownik, to się dogadam”. Nie chcę już podkreślać tutaj, że do tego, by mieć jakikolwiek cień szansy na to, że nas zrozumieją, należy poznać najpierw zasady wymowy poszczególnych liter w danym języku (w tym lepszym przypadku; w gorszym, czyli chociażby w przypadku francuskiego, czy angielskiego, musimy nauczyć się jak wymawiać każde słowo). Ważne jest jednak to, że nawet gdy mamy to szczęście i wiemy, jak wypowiadać obce wyrazy, nie znając zupełnie zasad kierujących ich łączeniem, nie będziemy w stanie powiedzieć prawie nic. Uda nam się stworzyć, po pięciominutowym kartkowaniu słownika rzecz jasna, potworki w stylu: „Ja chcieć kawa”, ale nie poradzimy już sobie z nawet nieco trudniejszymi wypowiedziami.
Nasz mózg jest dość oporny na nowe schematy. Pewnie o wiele wygodniej stosować mu zawsze jeden i ten sam. Gdy jednak uczymy się nowego języka, musimy pokazać mu czarno na białym, że istnieje jeszcze wiele innych sposobów łączenia wyrazów, które należy stosować mówiąc w obcym języku.